30.05.2021

Dzień Rodzicielstwa Zastępczego - wywiad z rodzinnym domem dziecka

30 maja przypada Dzień Rodzicielstwa Zastępczego. Z tej okazji Fundacja ORLEN, która ma pod swoją opieką rodzinne domy dziecka, poprosiła o wypowiedź na temat tego wyjątkowego rodzicielstwa rodzinę – Państwa Edytę i Jarosława Wojtasińskich, którzy są z Fundacją od początku jej powstania.

Od jak dawna prowadzą Państwo rodzinny dom dziecka?

Naszą przygodę z rodzicielstwem zastępczym rozpoczęliśmy w 1997 roku. Byliśmy małżeństwem z 5 letnim stażem, mieliśmy córeczkę, obydwoje pracowaliśmy zawodowo. Przyjęliśmy trójkę rodzeństwa, tworząc rodzinę zastępczą niespokrewnioną. Z czasem nabieraliśmy przekonania, że mamy gotowość zapraszać do naszej rodziny dzieci, które nie mogą przebywać ze swoimi własnymi rodzinami. W miarę, jak nasza rodzina się rozrastała, podejmowaliśmy kolejne decyzje - o przeprowadzce w odległe od rodzinnego miasta miejsce, o rezygnacji jednego z nas z pracy zawodowej. Przekształciliśmy się w rodzinny dom dziecka, a ostatecznie w myśl zmian przepisów - formalnie prowadzimy placówkę opiekuńczo - wychowawczą typu rodzinnego. Formalnie - bo w istocie od zawsze było dla nas ważne, żeby prowadzić po prostu Dom, w którym każde z naszych dzieci poczuje się u siebie. W sumie mamy 26 dzieci, z tym, że większość to już dorośli ludzie, niektórzy mają swoje rodziny, systematycznie przybywa nam wnuków.

Jak długo współpracują Państwo z Fundacją ORLEN?

Z Fundacją ORLEN współpracujemy od początku jej istnienia.  Pamiętamy pierwsze spotkanie, w sierpniu 2001 roku, na które zostaliśmy zaproszeni wraz z dziećmi. Byliśmy pod wrażeniem sposobu organizacji tego wydarzenia - każdy z nas poczuł się jak wyjątkowo oczekiwany gość. Taka atmosfera towarzyszy właściwie wszystkim spotkaniom organizowanym przez Fundację - niezależnie od tego, gdzie i w jakiej formie się odbywają.

 

Jak oceniliby Państwo ten czas współpracy? Co dzięki temu Państwo zyskali, z czego skorzystaliście?

Współpraca z Fundacją ORLEN daje poczucie, że nie zostajemy sami z naszymi troskami, potrzebami. Co ważne - pozwoliła nam tworzyć przepiękne wspomnienia. We wspomnieniach naszych dorosłych dzieci wracają wydarzenia organizowane przez Fundację, jak  konkursy - na kartkę świąteczną, obrazy do kalendarza, udział w wydarzeniach sportowych - na przykład meczach reprezentacji siatkarskich.

No i wakacje - czas spędzony w Jorze Wielkiej czy Mrzeżynie, to piękne chwile. Często wracamy do tych wspomnień - córki nadal potrafią zacytować fragmenty sztuki, którą przygotowywaliśmy w Jorze Wielkiej, tam też rozbudziło się nasze rodzinne umiłowanie do gry w siatkówkę. Pobyty nad jeziorem zaowocowały pojawieniem się w naszej rodzinie zapalonych żeglarzy (troje naszych dzieci zdobyło patenty żeglarskie). Nasze dzieci bardzo chętnie przygotowywały prace konkursowe - najczęściej w postaci filmików i prezentacji rozwijając swoje umiejętności i talenty, a także mając przy tym mnóstwo frajdy, ćwicząc pracę w zespole. 

Odrębną – bardzo istotną kwestią są stypendia Fundacji. Sama możliwość aplikowania o stypendium wywoływała dyskusję o planach, motywacji, wyznaczaniu celi, możliwościach realizacji. To program, dzięki któremu dzieci mają szansę rozwijać poczucie własnej skuteczności. Wiele marzeń dzieci ma szansę spełnić się właśnie dzięki temu konsekwentnemu wsparciu.

Równolegle, Fundacja systematycznie zapraszała do udziału w wyjazdowych konferencjach, szkoleniach dla osób prowadzących rdd. W środowisku prowadzących rodzinne domy dziecka te spotkania spotykały się z ogromnym zainteresowaniem, głównie ze względu na umiejętne połączenie możliwości rozwoju kompetencji i szansą na oderwanie się od problemów domowych, regenerację, spędzenie czasu wśród ludzi, którzy na co dzień zajmują się tym samym.

Wyjazdy na takie szkolenia pokazały nam, że aby móc skutecznie pomagać, potrzebujemy też doświadczać tak cennego wsparcia.

Co najbardziej Państwo doceniają w rodzicielstwie zastępczym?

Rodzicielstwo zastępcze to coś znacznie więcej niż zawód. To sposób życia. Otwarcie się na nowy wymiar rodzicielstwa, życia rodzinnego. Przyjęcie pod swój dach, do własnej  rodziny  nie tylko konkretnego dziecka, ale też jego – często - bardzo trudnego bagażu, bolesnej historii, doświadczeń, które istotnie zmieniły jego myślenie o świecie, życiu, dorosłych. Najpiękniejsze w tym jest obserwowanie jak akceptacja, nawiązane bezpiecznej więzi, miłość - przywracają naszym dzieciom spokój, wiarę w dobro, rozbudzają nadzieję. Jak rozkwitają, zaczynają wierzyć w siebie, że są ważne, zasługują na miłość, szczęście. Zostając rodzicem zastępczym, przyjęliśmy na siebie wiele ról, o których początkowo nie mieliśmy pojęcia. No i to - co najważniejsze to fakt, że nie tylko my zmieniamy życie naszych dzieci, ale One zmieniają nasze. 

Jakie trudności Państwo napotykali w ciągu tych lat?

Trudności wynikają przede wszystkim z naszych ograniczeń.

Największym problemem jest dla nas brak specjalistów, którzy mogliby wesprzeć nas w procesie uzdrawiania naszych dzieci. Kiedy zaczynaliśmy naszą podróż jako rodzice zastępczy, byliśmy uzbrojeni głównie w miłość, młodzieńczy entuzjazm, chęć pomocy, troskę i otwartość. Okazało się jednak, że to zbyt mało. Stopniowo szukaliśmy i pogłębialiśmy wiedzę, która bardzo szybko okazała się niezbędna w codziennej pracy z naszymi dziećmi. Dziś, widzimy, że ta potrzeba jest ciągle aktualna, nadal brakuje specjalistów gotowych na stałe dokształcanie się, tak by rozumieć istotę problemów  dzieci  „z trudnych miejsc” i towarzyszyć rodzinom zastępczym czy adopcyjnym w dobieraniu najlepszych sposobów pomocy.

Czy mają Państwo kontakt ze swoimi byłymi podopiecznymi?

Więzi, które powstawały podczas pobytu w Domu są prawie we wszystkich przypadkach trwałe. Nasze dorosłe dzieci są z nami w kontakcie, staramy się uczestniczyć w ich życiu, a oni w naszym. W normalnym, poza pandemicznym okresie spędzamy razem święta, wspólnie przeżywamy uroczystości rodzinne, dzielimy się radościami, pomagamy w trudnościach. Bezcenny wydaje nam się fakt, że także nasze dzieci wzajemnie utrzymują stały kontakt, mimo rozproszenia po całej Polsce, a nawet poza jej granicami. To tworzy zasób, który – z naszej perspektywy ma szczególne znaczenie.

 

Co Państwu dała rola rodziców zastępczych?

Rodzicielstwo zastępcze to dla nas niezwykła podróż. To przywilej towarzyszenia dzieciom w procesie dorastania, odkrywania własnych dróg, rozwijania skrzydeł. Móc w tym uczestniczyć - to prawdziwe szczęście.

Co staracie się przekazywać swoim dzieciom i podopiecznym?

Przede wszystkim prawdę, że są ważne, kochane - każde z nich jest niezwykle. Mają swoje talenty, zasoby - do nich należy decyzja, co z tym zrobią.

Co według Państwa jest najważniejsze w wychowaniu dzieci, które mają już za sobą przeszłość?

Ważna jest świadomość, że ich historia ma realny wpływ na naszą wspólną teraźniejszość i przyszłość. Gotowość do towarzyszenia dziecku  w mierzeniu się z tą historią. Świadomość naszych własnych zasobów ale i ograniczeń. Pomaga w tym chęć rozwoju, umiejętność zwracania się o pomoc i korzystania z niej, no i – czas dla siebie. Warto mieć do siebie dystans, a tym, co wydaje się pomocne - jest też poczucie humoru.

Co według Państwa jest najważniejsze dla dzieci, czego im brakuje w osiąganiu samodzielności?

Dzieciom na początku wspólnej drogi brakuje poczucia własnej wartości, nie wierzą, że coś znaczą, że mogą, potrafią. Jeśli zostaną w tym punkcie, trudno im rozwinąć skrzydła. Ważne jest, by odkryły, co jest ich talentem, co chcą rozwijać, co daje im radość, satysfakcję